Kiedy byłem mały
miałem swe marzenia
przepełniony nimi cały
przywrócić je do istnienia
Największym moim było
Akordeon mieć własny
wtedy by mi było miło
w muzyce być bardziej jasny
Ale wtedy były takie czasy
pamięta nie jeden z was
ze brakowało ludziom kasy
to dotyczyło także i nas
Sen pamiętam pewnej nocy
że mi ktoś Akordeon daje
we śnie jestem pełen mocy
gram bez przerwy nie przestaje
Lecz po chwili tego grania
które brzmiało jak anielskie
zacząłem we śnie od pytania
czy to zjawy są diabelskie
Pogrążony twardo śpiący
uniesiony szczęściem swoim
we śnie trzeźwo myślący
chyba mi się tu cos troi
Przebudziłem się wnet rano
rozmarzony szczęściem moim
rozglądam się a tu to samo
nigdzie instrument nie stoi
Sen pozostał jak marzenie
wiele lat noszone skrycie
aż przyszedł czas na spełnienie
gdy wszedłem w dorosłe życie
Teraz gdy już mam organy
które włączam często sobie
jestem w nich tak zakochany
chcę je mieć nawet w grobie
Morał się nasuwa z tego
z marzeniami żyć jest warto
ze doczekasz kiedyś swego
pograsz sobie szczęśliwą karta