Wszystko się zaczyna i kończy
Początki trudne a końce ciekawe
Przychodzisz w matczynej opończy
Żyjesz tu i dajesz sobie radę
Gdyby życie miało wartość w zlocie
A zdrowie można kupować za dolary
Nie musiałbyś się babrać w tym błocie
Żył byś długo spokojnie choć stary
Lecz widzisz co tutaj się dzieje
Trudności same upadki i wzloty
I zawsze ci wiatr w oczy wieje
Najbardziej gdy nie masz na to ochoty
Czy wszystko jest gdzieś planowane
By żyło się tu nam najgorzej
Gdzie serce twe Boże kochane
Czy chcesz byśmy żyli w pokorze
Ja długo można i trzeba się kłaniać
By inni cię w błoto nie wdeptali
Nie robić z siebie bydlaka i drania
Za to ze oni się na tobie nie poznali
Nie prędko zrozumiesz człowieku
Że pycha i marność na świecie
Coraz większa w naszym 21 wieku
Jak brak tlenu coraz bardziej gniecie
Poprawność i zgodność nie lubi
Tych którzy mają swoje zdanie
I z nimi tak często się czubi
Głupota mądrość wysyła na szaniec