Czas świąteczny i czas błogi
Spokojniutko sobie płynie
Narodzony zbawiciel ubogi
Jutro pewnie sercach zginie
Bo po świętach jak co roku
Ludzie zaczną znów to samo
I w rozpędzie jak w amoku
Bóg zostanie tam za bramą
Choć go wszyscy tak witali
Obiecali jemu poprawę
W obietnicach pozostali
Chociaż w tym mają wprawę
Boże w żłobie położony
Choć wierzysz w ich słowa
Będziesz znowu zawiedziony
Bo to wszystko jest odnowa
Człowiek wiecznie obiecuje
Nawet wtedy gdy nie pora
Bo z obietnicami się lepiej czuje
Bo to ludzkiej wiary zmora
Morału świętego proza
Nie obiecuj tak po prostu
Bo dla Boga to jest z groza
Rzucać słowa prosto mostu