Jak daleko do szczęścia
Tak blisko do miłości
Kobieta chce zamęścia
A facet się chce gościć
Bawić chce się cale życie
Udawać ojca dobrego
Żyć w pełnym zachwycie
A najlepiej z czyjego
Gdy kobieta ma dziecko
Sama prawie dba o nie
Facet szydzi zdradziecko
Pali fajki na balkonie
Gdy się znudzi małżeństwem
Szuka sobie kochanki
I żyje tym bezeceństwem
A unika swej wybranki
Jaki facet jest podły
Gdy odchodzi do innej
Ona stale się modli
Gdyż jej serce niewinne
Ale lekkoduch człowieczy
Który zwie się mężczyzną
Swemu rozumowi przeczy
I wciąż trąca głupizną
Zapamiętaj człowiecze
Który ojcem się stałeś
Ja tu wcale nie przeczę
Że ty tego sam chciałeś
Morał damy odwieczny
Facet to wredna świnia
Gdy by był raz skuteczny
Głupot by nie wyczyniał